22 maja 2017

[126] Temat tabu – „Pozorność”

Autor: Natalia Nowak-Lewandowska
Ilość stron: 256
Literatura: polska
Wydawnictwo: Replika
Moja ocena: 5/10
Wyzwania:



Jeśli ktoś nie chce, to na siłę nic nie można zrobić, bo to obróci się przeciwko temu, który pomaga.


Anna poznała Piotra i niemal od razu się w nim zakochała. Dla niego rzuciła dotychczasowego partnera, Janka, i nie musiała czekać długo, aż Piotrek jej się oświadczy. Przez pewien czas wiedli szczęśliwe życie, choć nadal mieszkali u jej rodziców. Anna nie zauważyła, kiedy w jej mężu nastąpiła zmiana. Zaczęło się od agresji słownej, ale potem przeszło do brutalnych czynów. Piotrek z kochającego, cudownego mężczyzny stał się potworem, który ogarnięty pragnieniem posiadania potomka i sfrustrowany kolejnymi poronieniami żony, coraz częściej podnosił na nią rękę.

Przemoc wobec kobiet jest jeszcze tematem tabu. Mimo że czasem się o tym mówi, wśród wielu kobiet nadal panuje przeświadczenie, że zawiadomienie policji czy zwierzenie się bliskiej osobie nie przyniesie nic dobrego. Chowają siniaki pod kolejnymi warstwami ubrań, biernie poddając się temu, co je spotyka. „Pozorność” to książka, która podejmuje właśnie taki temat, z czym, przyznam szczerze, spotykam się po raz pierwszy (choć z pewnością autorka nie jest pionierem w tej kwestii, to trzeba jednak przyznać, że naprawdę rzadko taki temat staje się problematyką książki). Jednak czy robi to wystarczająco dobrze?

Nie będę wprowadzać niepotrzebnego napięcia i kazać Wam szukać odpowiedzi na wyżej postawione pytanie kilkanaście linijek na dole. Od razu odpowiem – nie, „Pozorność” zdecydowanie niewystarczająco dobrze podejmuje tematykę przemocy wobec kobiet. Robi to wręcz powierzchownie, bez głębi, tak przecież potrzebnej przy takiej problematyce. Na próżno szukać tu wniknięcia w głąb psychiki kobiety będącej ofiarą przemocy. Cała historia przedstawiona jest niemalże z zewnątrz, a narrator skupia się głównie na tym, co robią bohaterowie. Jeśli już pojawiają się jakieś myśli, jeśli już wspomina się o emocjach i odczuciach postaci, to ma to więcej wspólnego z pustymi frazesami niż z tym, co naprawdę czuje i myśli czy to ofiara, czy to oprawca. „Pozorności” brakuje zdecydowanie dobrze skrojonych, wiarygodnych i autentycznych bohaterów, którzy odzwierciedlaliby to, co dzieje się naprawdę. Sięgając po tę książkę, miałam nadzieję na historię, która mną poruszy i która otworzy mi oczy na to, że każda mijana na ulicy kobieta może być ofiarą przemocy ze strony swojego partnera, choć maskuje się tak doskonale, że na pierwszy rzut oka nie stwierdzi tego nikt. Niestety moje oczekiwania przerosły rzeczywistość. „Pozorność” nie poruszyła mnie ani razu, nie dała mi poczucia, że takie rzeczy mogą dziać się tuż obok mnie, a wszystko przez to, że temat został potraktowany bardzo pobieżnie.

Anna zresztą nie wydała mi się typową ofiarą przemocy. Owszem, chciała poradzić sobie sama, nie niepokojąc bliskich osób, ukrywała to, co dzieje się w jej domu (co jest ciekawe, skoro mieszkała z rodzicami – a ci przez cały czas byli przekonani, że ich zięć jest cudowny, nawet kiedy bił Annę, podczas gdy oni byli w domu), ale jednocześnie brakowało w niej mocno strony emocjonalnej. Ta być może ujawniłaby jej rozterki, być może pokazałaby, jak Anna usprawiedliwia postępowanie męża, biorąc winę na siebie, co przecież często w takich sytuacjach ma miejsce. Z Piotrem nie było lepiej – o ile ciekawsze byłoby, gdyby czytelnik miał okazję obserwować zachodzącą w nim zmianę. Tymczasem autorka wrzuca odbiorcę w sam środek sprawy, kiedy ten proces już się rozpoczął. I na nic zdało się kilka retrospekcji, w których Piotrek był jeszcze facetem marzeń, czułym, kochającym. Tak naprawdę nie poznałam go z tej dobrej strony, autorka od razu pokazała mi tę złą.

Bohaterom brakowało emocji, ale stylowi również. Całość miała, jak dla mnie, formę suchej, beznamiętnej relacji, w której większą część zajmował opis kolejnych czynności wykonywanych przez bohaterów niż opis ich przeżyć wewnętrznych. Czy taka forma jest dobra dla książki podejmującej tak trudną, ale tak ważną tematykę? Z mojego punktu widzenia nie. Stanowczo nie. Bo jeśli już ktoś chce zacząć mówić o tematach, które nadal stanowią w społeczeństwie tabu, to powinien to oprzeć na emocjach – inaczej przekaz nie dotrze do czytelnika, nie zwróci jego uwagi na problem, nie poruszy w nim niczego. Poza tym, że narrator niestety zadziałał na niekorzyść „Pozorności”, dialogi bohaterów dołożyły swoją cegiełkę. Być może to mało istotne dla niektórych, ale przeogromnie mierziło mnie używanie pełnych imion. Anna, Piotr, Jan (było z pewnością więcej, ale cud, że zapamiętałam trójkę głównych, acz nijakich bohaterów, nie wymagajcie ode mnie pamiętania pobocznych, równie nijakich) – jak to sztucznie brzmi, kiedy wiem, że każdą z tych postaci łączy jakieś głębsze uczucie (okej, poza relacją Piotr-Jan). Ich rozmowy brzmiały dla mnie zazwyczaj jak rozmowy osób, które przypadkowo wpadły na siebie na ulicy, znalazły w jednym miejscu, jak autobus czy kolejka po bułki, albo znały się co najwyżej z widzenia. 

Jak widać – zawiodłam się. Gwoli ścisłości – nie czytało mi się źle tej książki (bo dla książek, które źle mi się czyta, zarezerwowane są niższe oceny), po prostu byłam rozczarowana jej poziomem, praktycznie od samego początku. Miałam duże oczekiwania, po pierwsze po problemie, jaki został w niej poruszony, a po drugie po wielu świetnych opiniach. I niestety moje zdanie znów okazuje się inne. Książka była dla mnie zbyt prosta, zupełnie nie oddała tego, jak wielkim problemem jest przemoc wobec kobiet ze strony ich partnerów. Potraktowany powierzchownie temat, papierowe postaci, brak emocji – to wszystko złożyło się na to, że jestem „Pozornością” zwyczajnie rozczarowana. Niestety kolejny raz przekonuję się, że jeśli książka ledwo przekracza dwieście pięćdziesiąt stron, to nic dobrego nie może z tego być (oczywiście zdarzają się chlubne wyjątki i wtedy jestem mile zaskoczona). Bo gdyby rozciągnąć tę powieść, jestem pewna, że znalazłoby się miejsce i na emocje, i na lepszą kreację postaci. Wtedy i przekaz byłby o niebo lepszy.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję organizatorce book touru, Cyrysi z bloga Literacki Świat Cyrysi.


8 komentarzy:

  1. Dziękuję za udział w mojej zabawie i za subiektywną recenzję. Szkoda, że zwiodłaś się na tej książce, ale szczerość ponad wszystko, dlatego bardzo doceniam Twój punkt widzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, szczerość, myślę, jest najważniejsza. :D A ja się mimo tego cieszę, że mogłam przeczytać tę książkę, tak więc również jeszcze raz dziękuję. :)

      Usuń
  2. Czyli dobrze, że jej nie przeczytałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, dobrze, niedobrze – najlepiej samemu się przekonać. :)

      Usuń
  3. Książka bardzo intryguje mnie swoją tematyką i do tej pory spotykałam się z dużo bardziej pozytywnymi opiniami. Niemniej to dobrze, że Tobie nie podobała się za bardzo, bo dzięki temu wiem, iż w razie czego nie będę odosobniona, chociaż liczę, że jednak "Pozorność" spodoba mi się bardziej niż Tobie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam, ale recenzje tej książki czytałam różne, więc sama się jeszcze waham czy przeczytać, czy nie... Twoja raczej nie zachęca do jej przeczytania, sama zresztą nie lubię rozczarowujących książek, zwłaszcza, gdy czytało się o nich wcześniej same pozytywne rzeczy... Póki co odpuszczam, ale może kiedyś ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie się podobała. Zabrakło mi szerszego tła społecznego, może wkurzała mnie główna bohaterka, a dawny ukochany to postać nie z tej bajki (całkiem nierealny) ale... właśnie to "ale" jest dla mnie ważniejsze. Cieszę się, że taka tematyka jest poruszana, bez upiększania, bez tłumaczenia. Dostałam historię, którą zapamiętam, która wprawiła mnie w taki dziwny stan otępienia. Dzieje się. Dzieje się za ścianą. My milczymy, nie słuchamy.

    OdpowiedzUsuń