19 maja 2017

[125] Prawo Obyczajowe i Straż Obyczajowa, czyli o tym, że nie jest jeszcze aż tak źle – „Paragraf 5”

Autor: Kristen Simmons
Tytuł oryginału: Article 5
Ilość stron: 312
Literatura: amerykańska
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Seria: Paragraf 5 (tom I)
Moja ocena: 7/10
Wyzwania:

Zresztą, kto płaci, ten wymaga, kto ma broń, ten strzela.

Siedemnastoletnia Ember żyje w świecie, w którym nie panuje już znany nam porządek. Władzę nad dawnymi USA przejęło wojsko, a nowe prawo egzekwuje tzw. Straż Obyczajowa. Za złamanie choćby jednego paragrafu ludzie są zabierani siłą, a potem sądzeni, grozi im nawet śmierć. W dodatku nowe przepisy regulują najdrobniejsze szczegóły codziennego życia, takie jak czytanie tylko odpowiednich książek czy zakaz wychodzenia z domu po zmroku. Matka Ember nie poddaje się restrykcjom, zachowuje buntowniczą postawę nawet wtedy, gdy Straż Obyczajowa puka do jej drzwi. Okazuje się, że Ember i jej matka złamały paragraf 5, który niedawno został zmieniony, mówiący o tym, że dziecko jest pełnoprawnym obywatelem tylko wtedy, gdy zostało poczęte przez kobietę i mężczyznę pozostających w związku małżeńskim. Kiedy Straż zabiera matkę Ember, dziewczyna orientuje się, że zna jednego z żołnierzy. To Chase, jej dawny chłopak. Nie pomaga jej jednak i Ember zostaje rozdzielona z matką oraz zabrana do ośrodka resocjalizacyjnego. Jak potoczą się jej losy? Czy uda jej się jeszcze spotkać z matką? Jaką rolę odegra w tym wszystkim Chase?

„Paragraf 5” był dla mnie nieco książką-tajemnicą. Tytuł ten został wydany w 2015 roku (oryginalnie w 2012), ale nie przypominam sobie, by zyskał jakiś szerszy rozgłos. Zazwyczaj rzadko sięgam po młodzieżówki, o których nie było głośno, a mimo wszystko „Paragraf 5” przeczytałam. Zainteresował mnie przede wszystkim opis i wizja świata, jaką stworzyła Kristen Simmons. Poza dobrym pierwszym wrażeniem nie miałam o tej pozycji bladego pojęcia. Może to i dobrze – w końcu książka miała u mnie czyste konto i mogłam wyrobić sobie od początku do końca własną opinię. A jaka ona jest? Zdecydowanie na „tak” nie jestem, bo było parę potknięć, ale ogólnie rzecz biorąc, książka spełniła moje oczekiwania.

Kiedy stracisz całą rodzinę... strach zyskuje zupełnie inny wymiar.

Na uwagę zasługuje na pewno świat, jaki wykreowała autorka. To smutna, mroczna wizja przyszłości, w której po jakiejś wojnie Stany Zjednoczone upadły, a na ich zgliszczach powstało quasi-państwo zarządzane przez wojsko. Największe niegdyś miasta, takie jak Nowy Jork czy Waszyngton, całkowicie opustoszały. Wyobraźcie więc sobie, jak ogromna jest to zmiana, zważając na to, że Nowy Jork liczy dziś ponad osiem milionów mieszkańców. Ludzie pogrążeni są w nieustannym strachu, ponieważ Straż przybywa niespodziewanie. W szkole Ember zniknęło kilkoro uczniów – dosłownie jakby zapadli się pod ziemię. Nikt nie ma o nich żadnych informacji, wiadomo tylko, że za wszystkim stoi Straż Obyczajowa. Mimo wszystko Ember, tak jak inni, próbuje wieść normalne życie. Nauczyła się już, jak sobie radzić w takich trudnych czasach. Mimo że jej matka nie zawsze dostosowuje się do narzuconego Prawa Obyczajowego, do tej pory ani razu nie wpadły podczas wyrywkowych inspekcji wojskowych. Ale Straż Obyczajowa i tak je zabrała – bo to ona stanowi prawo, albo raczej: to ona jest prawem. Świat przedstawiony robi w „Paragrafie 5” olbrzymie wrażenie. Tego, czego bym oczekiwała, to szczegółów, rozbudowania. Tak interesująca wizja domaga się dokładniejszego opisania, nakreślenia tego, co doprowadziło do takiego stanu tak potężne państwo jak USA, jak przebiegała wojna itd. Gdyby uwzględnić takie szczegóły, książka mogłaby być dwa razy dłuższa i wyszłoby jej to tylko na dobre. Seria ma jeszcze dwie części, więc liczę na to, że to w nich dowiem się czegoś więcej o tym świecie.

Człowieka można skrzywdzić na wiele sposobów bez użycia pięści.

Nieco mniej ciekawie jest z bohaterami. Nie było źle, to warto zaznaczyć, ale autorka po pierwsze nieco za bardzo poszła w schemat, a po drugie miejscami zepsuła moje spojrzenie (i zdaje się, że nie tylko moje) na główną bohaterkę. Co tu dużo mówić, Ember niekiedy wykazywała się przeogromną głupotą, lekkomyślnością i naiwnością. I nie znajduję dla tego żadnego uzasadnienia. Ember z początku przedstawiana jest jako silna, zaradna bohaterka, a momenty, w których objawia się jej głupota, wydają mi się tylko pretekstem do tego, aby mocniej związać ją z Chase’em, co ze strony autorki nie było dobrym wyjściem. Zrobiła to po prostu nieumiejętnie, bo straciły na tym dwie rzeczy, i kreacja postaci, i realizm. Zresztą sam Chase także średnio mnie przekonał – to typ milczącego żołnierza, który zawsze wydaje się wyzuty z emocji, ale jak trzeba, to skopie komuś tyłek, zazwyczaj jednak zachowuje się poważnie i racjonalnie. Tyle że w środku to wrażliwiec z trudną przeszłością. I wiecie – to dosyć prawdopodobny obraz wojskowego, który wiele w życiu widział i któremu wojenne wydarzenia odcisnęły piętno na duszy i umyśle. Tylko że Chase jest jeszcze nastolatkiem. Sporo w życiu przeszedł, to fakt, w dodatku został strażnikiem i uczestniczył w aresztowaniu swojej byłej (właściwie nawet nie do końca byłej) dziewczyny i jej matki, ale to nadal nastolatek i po prostu trudno mi zaakceptować tę jego wieczną powagę i beznamiętność. Jego kreacja jest nieco przesadzona, mimo wszystko autorka jest w niej spójna (w przeciwieństwie do postaci Ember), więc nie poczytuję tego do końca za wadę. A reszta postaci? Jedni byli mniej, inni bardziej interesujący, ale szczerze mówiąc, nikt nie zapadł mi mocno w pamięć. Raczej nie były to skomplikowane osobowości, przeważnie dosyć jednoznaczne, właśnie schematyczne, ale jako tło dla pary głównej – całkiem w porządku.

- Ożeniłeś się ze mną, gdy spałam? - zapytałam, nie kryjąc zdumienia. 
Niebo zaczęło sinieć we fioletowej poświacie, dzięki czemu zobaczyłam, że twarz Chase'a pokrywa się nieco głębszą czerwienią.
- Uderzyłaś mnie za to, że cię pocałowałem. Uznałem, że będzie bezpieczniej, jeśli ożenię się z tobą, póki śpisz.

Nie da się ukryć, że w „Paragrafie 5” występuje wątek miłosny. Odwieczne prawo młodzieżówek. Nie da się też ukryć, że jest on dość przewidywalny. Jako że stosunkowo rzadko czytam powieści młodzieżowe, to te wątki romantyczne jakoś bardzo nie kłują mnie w oczy, zdaję sobie jednak sprawę, że dla osób, które siedzą w temacie głębiej, może to być nudne, bo w zasadzie niczym nie różni się od wątków miłosnych w innych młodzieżówkach. Bohaterka najpierw jest na „nie”, potem nieco zmienia zdanie, ale sama się do tego nie przyznaje, później zaczyna świadomie być na „tak”, ale bum! – cała misterna konstrukcja odbudowanego zaufania się zawala. Zakończenia nie zdradzę, ale wiecie – ono też jest przewidywalne. Jest to do pewnego stopnia monotonne, ale szczerze mówiąc… dla mnie ta para była całkiem urocza. Zawsze ciekawie wypadają takie relacje na tle wojny czy po prostu niepewnych, trudnych czasów, nie inaczej jest tutaj. W dodatku Ember miewała retrospekcje, które były jeszcze bardziej urocze. A jej pierwszy pocałunek z Chase’em zapamiętam na długo, bo ogromnie spodobała mi się ta scena.

Podsumowując, „Paragraf 5” ma swoje wady i zalety. Dla jednych te niedoskonałości tej książki mogą mieć mniejsze znaczenie, dla innych większe. Dla mnie to potknięcia, które czasem sprawiły, że przewracałam oczami, a przez moją głowę przelatywała myśl „Simmons, mogłaś zrobić to lepiej!”, ale ogólnie rzecz biorąc – nie nudziłam się, nie irytowałam (za często), a czas przy tej książce spędziłam przyjemnie. Z chęcią sięgnę po kolejne części, choć zdaje się, że po trzecią w oryginale, ponieważ nie została przetłumaczona na język polski. Myślę, że kiedyś jeszcze wrócę do tego smutnego, pesymistycznego świata, jaki wykreowała Kristen Simmons.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję organizatorce book touru, Klaudii z bloga Książki, recenzje, czytelnicy! ♥


5 komentarzy:

  1. Faktycznie chyba pierwszy raz słyszę o tej książce, więc nie było o niej głośno. Z jednej strony intryguje mnie świat, jaki przedstawia autorka, ale z drugiej odrzuca mnie trochę ta przewidywalność. Zastanowię się jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mimo wszystko będę ją dobrze wspominać, więc polecam po prostu sięgnąć i się przekonać. :D

      Usuń
  2. Czytałam tę książkę (też brałam udział w tym BT, haha :D) i pamiętam, że mnie się bardzo podobało <3 Choć teraz nie pamiętam już nawet innych bohaterów niż tych głównych... :o Coś tam mi świta, ale żadnych konkretów :o
    Z chęcią kolejną część bym przeczytała, to wiem na pewno :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie, chociaż w moim przypadku to cud, jak pamiętam imiona głównych, więc... xD Pamiętam natomiast ich sylwetki, ale nie jakoś dobrze. Nie zapisali się jakoś szczególnie w mojej pamięci.

      Usuń
  3. Wysoko oceniłaś :) Mnie kompletnie zniechęciły sylwetki głównych bohaterów - takie rozlelane. Co zachwyciło? Pomysł, wizja świata. Czy sięgnę po drugi tom? Nie, poprzestanę na jedynczce :)

    OdpowiedzUsuń