3 czerwca 2016

[67] Człowiek w produkcji masowej – „Nowy wspaniały świat”

Autor: Aldous Huxley
Tytuł oryginału: Brave New World
Ilość stron: 256
Literatura: angielska
Wydawnictwo: Muza
Moja ocena: 6/10
Wyzwania:
  • 52 książki 2016
  • przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 1,7 cm)
  • Wyzwanie czytelnicze 2016: punkt 17. Książka, której akcja dzieje się w przyszłości

Ja tam wolę być nieszczęśliwy, niż pozostawać w stanie tej fałszywej, kłamliwej szczęśliwości, w jakiej się tu żyje.


Aldous Huxley urodził się w 1894 roku w angielskim mieście Godalming. Studiował medycynę i filozofię na Oksfordzie. Wiele podróżował, mieszkał między innymi we Włoszech i we Francji, aby ostatecznie osiąść w Kalifornii. Zmarł w 1963 roku w Los Angeles. „Nowy wspaniały świat” to jego sztandarowa powieść, którą po raz pierwszy wydano w 1932 roku.

Rok 2541, 632 rok tzw. ery Forda. Świat uległ całkowitej zmianie. Obywatele tzw. Republiki Świata powstają poprzez sztuczne zapłodnienie i klonowanie, a od niemowlęcia poddaje się ich specjalnemu warunkowaniu. W ten sposób powstaje społeczeństwo idealne, podzielone na kasty, z których każda stworzona jest do określonych z góry zadań. Nowy świat uznaje tylko przyjemności i rozrywkę, a wszelkie niepokoje uśmierza narkotykiem zwanym somą. Liczy się radość, zadowolenie z życia i wieczna młodość. Na pierwszy rzut oka wszystko jest w jak najlepszym porządku. Ale czy na pewno?

– Ale dlaczego to jest zakazane? – zapytał Dzikus. Podekscytowany spotkaniem człowieka, który czytał Szekspira, natychmiast zapomniał o wszystkim innym.
– Bo jest stare, to zasadniczy powód. Rzeczy stare są nam tu niepotrzebne.
– Nawet gdy są piękne?
– Zwłaszcza wtedy, gdy są piękne. Piękno wabi, a my nie chcemy, żeby ludzi wabiły rzeczy stare. Chcemy, żeby lubili tylko to, co nowe.


„Nowy wspaniały świat” to już klasyk. Obok Orwellowskiego „Roku 1984” jest to najbardziej znana antyutopia. Omawiając jedną, nie sposób nie pomyśleć o drugiej. Należy jednak mieć na uwadze pewne różnice między tymi dwiema wizjami przyszłości. Przede wszystkim „Nowy wspaniały świat” przedstawia świat bardzo uprzemysłowiony, taki, w który medycyna oraz technologia dokonały ogromnego progresu, połączyły swe siły i pozwoliły stworzyć człowieka – w dosłownym tego słowa znaczeniu. Człowiek nie powstaje już w efekcie miłości dwojga ludzi, ale poprzez wykorzystanie sztucznego zapładniania i klonowania – ludzi produkuje się na skalę masową. Następnym etapem w procesie tworzenia jest warunkowanie – w sensie biologicznym i psychologicznym. W ten sposób w ludziach wykształca się różne cechy. Wizja przedstawiona przez Huxleya wydaje się przerażająca, ale dla obywateli Republiki Świata jest to coś zupełnie normalnego. Nie znają oni czegoś takiego jak rodzicielstwo, miłość, rodzina, nie tworzą długotrwałych związków, żyją zasadą, że każdy należy do każdego. Starość nie jest tu mile widziana, dlatego ludzie niemalże do dnia śmierci wyglądają wciąż na około trzydziestolatków. Zakazane są tu jakiekolwiek idee, poglądy, religie – liczy się tylko to, co nowe i świeże. Pozycję Boga przejął tu Ford – doskonale nam znany założyciel Ford Motor Company, symbolizujący w owym świecie postęp przemysłowy.

– Ja nie chcę wygody. Ja chcę Boga, poezji, prawdziwego niebezpieczeństwa, wolności, cnoty. Chcę grzechu.
– Inaczej mówiąc – stwierdził Mustafa Mond – domaga się pan prawa do bycia nieszczęśliwym.
– No więc dobrze – rzekł Dzikus wyzywającym tonem – domagam się prawa do bycia nieszczęśliwym.
– Nie mówiąc o prawie do starzenia się, brzydnięcia i impotencji; o prawie do syfilisu i raka; o prawie do niedożywienia, do bycia zawszonym i do życia w niepewności jutra; o prawie do zapadnięcia na tyfus, do cierpienia niewysłowionego bólu wszelkiego rodzaju.
Zapadło długie milczenie.
– Domagam się prawa do tego wszystkiego


Jest to jednak antyutopia, a więc musi zdarzyć się coś, co przełamię tę iluzję. Pojawienie się Johna jest rysą na dotąd idealnym obrazku, ponieważ to człowiek zamieszkujący tak zwany Rezerwat – miejsce położone na obrzeżach Republiki Świata, w którym ludzie żyją tak, jak wcześniej. Jak my teraz. To enklawa naszego świata, naszej rzeczywistości, starego ładu, który został uznany za nienormalny i odpychający. Dopiero zderzenie starego świata z nowym pokazuje, że nie jest tak wspaniale, jak miało być – że nie o takie szczęście ludziom chodziło. Ponieważ, owszem, udało im się zniszczyć wszelkie niedogodności, niebezpieczeństwa, rzeczy wywołujące negatywne emocje, mają więc teoretycznie to, czego pragnęli. A mimo tego, jak pokazuje John, nadal nie są prawdziwie szczęśliwi. 

Słowa mogą być jak promienie Roentgena; jeśli używać ich właściwie, przenikną wszystko.

Wizja Huxleya jest na pewno genialna i nie mogę o niej powiedzieć złego słowa. To, co autor wymyślił, świat, który wykreował, z pozoru wydaje się nierealne. Jednak nie trzeba się długo zastanawiać, aby zobaczyć, że powoli, bo powoli, ale jednak zbliżamy się do właśnie takiej rzeczywistości – bez wartości, bez więzi międzyludzkich, ze sztucznym, plastikowym szczęściem, wspomaganym używkami, z pragnieniem wiecznej młodości. Muszę jednak niestety przyznać, że „Nowy wspaniały świat” zawiódł mnie w sensie samej książki.

Przede wszystkim nie spodobali mi się bohaterowie. Wydają się nijacy, mało realistyczni i po prostu nudni. Jest ich tutaj całkiem sporo, ale tak naprawdę oprócz Johna nie zapadł mi w pamięć chyba żaden inny. Z jednej strony miałoby to uzasadnienie w tym, że obywatele Republiki Świata właśnie tacy są – tacy sami, mało charakterystyczni, niezbyt interesujący. Z drugiej – papierowi bohaterowie to największa krzywda, jaką można zrobić książce. Niezależnie od tematyki i sytuacji, w jakiej się znajdują. Poza tym zabrakło mi w tej powieści emocji. Czytałam ją raczej z obojętnością, choć być może wzięło się to raczej z braku przywiązania do bohaterów. A może też z tego, że na samym początku pada wiele trudnych pojęć, wiele nowych nazw, wiele liczb – i naprawdę trudno odnaleźć się w takiej nowej rzeczywistości, trudno wszystko to zapamiętać od razu. Zabrakło mi tu spokojnego wprowadzenia, nie dostałam szansy na „wbicie się” w ten świat – po prostu zostałam rzucona w sam jego środek.

Mam więc z tą książką duży problem. Uważam, że jako wizjoner Huxley spisał się znakomicie, jestem jednak zawiedziona nim jako pisarzem. Jako książka „Nowy wspaniały świat” jest dla mnie słaby, jako wizja przyszłości – świetny. Nie da się ukryć, że zdecydowanie wolę Orwella z jego „Rokiem 1984”, chociaż im dłużej myślę o tych dwóch powieściach, tym coraz bardziej przekonuję się, że to jednak wizja Huxleya przemawia do mnie bardziej i wydaje mi się o wiele możliwsza. To jest jednak moje zdanie. Zachęcam Was do sięgnięcia po Huxleya i wyrobienia sobie własnej opinii, bo mimo wszelkich moich zastrzeżeń, naprawdę warto.  

14 komentarzy:

  1. "Nowy wspaniały świat" jest w moim prywatnym rankingu TOP 10. Przedstawienie bohaterów w taki właśnie nijaki sposób wpasowało się idealnie w klimat książki - mi to odpowiada. Co prawda nie byłem oczarowany od pierwszej strony, a do lektury podchodziłem z dość wysokimi wymaganiami, ale się nie zawiodłem - głównie przez wykreowany świat i historię.

    Pozdrawiam,
    http://kackiller.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, jak napisałam, to tylko moja opinia, bo zdaje sobie sprawę z tego, że taki mógł być zamiar autora i innym czytelnikom to odpowiada. :>

      Usuń
    2. Opinii tyle co kartek w książce, a nawet i więcej! I to jest w czytaniu najlepsze :)

      Usuń
  2. Od dawna mam tę powieść w formie ebooka, nawet zaczęłam ją czytać, ale ostatecznie i tak cały czas odkładam ją na później. Pasowałoby to w końcu nadrobić, bo, tak jak piszesz, nawet jeśli sama książka może nie zachwycić, to jednak wykreowany przez Huxleya świat warto by było poznać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. W moim prywatnym rankingu to jednak Huxley wygrywa z Orwellem, zrobiła na mnie duże wrażenie i dalej ta wizja świata autora gdzieś siedzi i przeraża. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, niewątpliwie przeraża. Choć i wizja Orwella nie napawa optymizmem...

      Usuń
  4. Niedawno sprawiłam sobie tę powieść, więc to kwestia czasu jak po nią sięgnę. Trochę szkoda, że bohaterowie są tacy mało wyraziści, bo sądzę, że też będzie mi to przeszkadzać. Niemniej jestem ogromnie ciekawa tej książki, więc na pewno ją poznam. Orwellem też byłam zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłego czytania. :) Daj znać, jak Ci się podobało. ;)

      Usuń
  5. Muszę sobie to sprezentować *^*

    Zapraszam też na dopiero startującego bloga
    zamknietawpozytywce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest to niewątpliwie słabsza antyutopia niż genialny Rok 1984. Chyba powieść Orwella ciężko przebić i wykreować obraz równie wstrząsający i porażający :)
    Nowy wspaniały świat chyba nieco wyżej niż Ty oceniłem, ale niewiele - bodajże na 7? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Droga NieFikcyjna, pozwolisz, że nie zgodzę się z Twoją oceną tej prymitywnej książeczki (w tym, że ta książeczka jest prostacka, jednak zupełnie się zgadzamy, co mnie cieszy).
    Moim zdaniem „Nowy...” nie jest żadną antyutopią, ani tym bardziej jakąś krytyką ponurej ewentualnej przyszłości naszego świata – to jest coś bardziej trywialnego – to jest po prostu propagandowa pogadanka o tym, że taki musi być kiedyś nasz świat, bo lepszego nie da się wymyślić. A inaczej ujmując – jest to popularny, a raczej łopatologiczny wykład wizji komunistów i ich pomysłu na powszechne szczęście ludzkości. Spójrzcie choćby na wykład „oświeconego” Mustafy Monda, który przekonuje swojego rozmówcę, że życia na ziemi lepiej wymyślić się nie da i nawet grono alf, wydawać by się mogło, najinteligentniejszych osobników, nie potrafiło wytrzymać ze sobą na wyspie, którą mogli urządzić po swojej myśli, czyli inaczej. Ta książeczka jest właściwie propagandową broszurką, zbiorkiem pogadanek ideologicznych wyprodukowanych na potrzeby piśmiennych. A to, że taka właśnie wizja przyszłości wydaje się bardzo prawdopodobna wynika z prostego faktu – od wielu lat nawiedzeni entuzjaści takiego właśnie porządku świata ciężko i systematycznie pracują, by to się ziściło. Wystarczy uważnie się rozejrzeć, by to dostrzec – mamy właśnie czas „spadających masek” – kolejny etap budowy tego nowego ładu. I niestety, jest spora szansa, że dopną swego. I nie straszne im to, że na swojej drodze zrodzili eksperymenty, które pochłonęły dziesiątki milionów istnień, a tych, co przeżyli te hekatomby, wpędzili w traumy, a ich potomków w marazm i nihilizm. Po prostu – wg nich nowe wymaga ofiar. Oczywiście tylko spośród nieuświadomionych, którzy i tak stanowią zawadę.
    Ale najgorsze jest to, że jak łatwo wywnioskować choćby z tej broszurki, wizja „nowego, wspaniałego świata” jest niezwykle prymitywna – to po prostu kolejna inkarnacja feudalizmu, gdzie wąskie grono „oświeconych” myśli za wszystkich, czyli głównie pilnuje, by poddani sami nie zaczęli myśleć i nie wtrącali się do spraw elity, a samemu garściami korzysta z uroków życia i niewolniczej pracy poddanych (tylko dyskretnie zaznaczono, że najwyższa elita nie żyje wśród swoich poddanych, a alfy odwiedza tylko czasami, by ich uświadomić i przypilnować.
    Swoja drogą, to zadziwiające, że ludzie szczycący się „naukowym światopoglądem” nie byli i dalej nie są w stanie wymyślić niczego nowego i prawdziwie światłego, a kontentują się jedynie obmyślaniem takiego opakowania dla swojej chorej idei, by maluczcy nie rozpoznali, że naszą przyszłością będzie najokrutniejszy feudalizm przebijający najczarniejsze satrapie dawnych epok.
    Przepraszam za ten polityczny wpis, ale książeczka ta jest czysto polityczna, więc inaczej odnieść się do niej nie sposób.
    BTW: 1984 także nie jest antyutopią, ani tym bardziej krytyką ewentualnej przyszłości, a pogadanką, której głównym celem jest przestraszenie każdego, kto chciałby się przeciwko nowemu ładowi buntować.

    OdpowiedzUsuń